sobota, 22 lutego 2020

Orientalny Kurczak z sałatką mango

Tajski street food na talerzu,

a dokładniej - chicken satay i mango salad! Orientalne klasyki, którymi zabieramy Was dzisiaj w orientalną podróż! Soczyste kawałki mięsa marynowane w mleku kokosowym podane z pikantną sałatką mango. Do tego dużo limonki, orzechów i ziół... Mix kolorów i smaków na talerzu - musicie spróbować! 



Nie sposób się dziwić, że K od dwóch miesięcy żyła nadal azjatyckimi wspomnieniami. Różnorodność kolorów, zapachów i smaków nie dawały tak łatwo o sobie zapomnieć. I kiedy za oknem można było dostrzec wszystkie odcienie szarości, wtedy Kulkom z pomocą przychodziły kulinarne przepisy prosto z tajskich street foodów. K od rana szalała w kuchni, a orientalne zapachy czuć było w całym domu. Prawdziwa uczta dla zmysłów! - M! zabieraj się za mango! - instruowałam swoją kulinarną kompankę. Dziewczyny niczym zwinne Tajki - kroiły, szatkowały, marynowały, smażyły... I kiedy cała kuchnia przypominała już pobojowisko (tudzież slumsy w Bangkoku), Kulki zmęczone ale szczęśliwe rozłożyły się na kanapie z solidnymi porcjami chicken satay i mango salad! I od razu ponura sobota nabrała barw!



Składniki na 4 porcje:


  • 8 kawałków kurczaka (pałeczki, udka)
  • sok z 1 limonki + 1/2 cytryny
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • 3 łyżki oleju sezamowego
  • łyżka miodu
  • 2 porządne łyżki masła orzechowego
  • łyżka pasty curry (jeżeli nie macie to przyprawa curry / mieszanka azjatycka)
  • 3/4 szkl. mleka kokosowego
  • łyżka startego imbiru
  • płatki chilli wg uznania

Sałatka:

  • półtwarde mango
  • ogórek zielony
  • cebula czerwona
  • limonka
  • papryczka chilli
  • świeża bazylia/kolendra
  • duża łyżka sezamu białego
  • spora garść orzeszków ziemnych (solonych i prażonych)
  • sól, pieprz, olej, ocet balsamiczny


W szklanej misce łączymy wszystkie składniki marynaty: masło orzechowe, olej, mleko kokosowe, imbir, curry, limonkę, sos sojowy, miód, przyprawy. Mieszamy rózgą kuchenną do powstania jednolitej masy, do której wrzucamy kawałki oczyszczonego kurczaka. Całość przykrywamy folią spożywczą na "głucho" (czyli tak aby dotykała sosu) i odkładamy na noc do lodówki.

Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 180-200 stopni (w zależności od mocy piekarnika). Zamarynowanego kurczaka wykładamy do naczynia żaroodpornego (lekko wysmarowanego tłuszczem, skórką do dołu). Nie wylewamy od razu całej orzechowej marynaty, przyda się do posmarowania mięsa pod koniec pieczenia. Pieczemy 40 min z jednej strony -> przewracamy kurczaka na drugą stronę, smarując go pozostałym sosem i pieczemy kolejne 40 min.


Kiedy nasz kurczak spokojnie się piecze przygotowujemy sałatkę... Wszystkie składniki: mango, cebulkę, ogórek zielony kroimy na podłużne, cieniutkie paski (jeżeli macie ostre noże to uważajcie na palce!). Dodajemy posiekaną kolendrę lub bazylię (kto co lubi i ma pod ręką). Całość zalewamy prostym sosem, czyli mieszanką: oleju, octu balsamicznego, soku z limonki i przypraw. Na koniec posypujemy drobno posiekanymi orzeszkami ziemnymi, ziołami i suszonymi płatkami chilli.

Podajemy z ryżem lub chipsami :)





Orientalnego smacznego :)

życzą Kulki

sobota, 11 stycznia 2020

Łosoś teriyaki

Pieczona rybka w kolorowym towarzystwie, 

czyli łosoś w aromatycznej marynacie teriyaki z dodatkiem m.in. imbiru, miodu i sosu sojowego. Do tego smażony ryż z warzywami i... i prosty, szybki, a przede wszystkim mega smaczny niedzielny obiad mamy gotowy!



I za nim Kulki się zorientowały - były o kolejny rok starsze... Media z każdej strony krzyczały, że mamy już 2020, a co za tym idzie - przed dziewczynami odsłaniała się wizja 30stki na karku... Jednak póki co - Kulki z powodzeniem stosowały mechanizm obronny, jakim jest wyparcie i celowo posługiwały się nadal kalendarzami z 2019. Grunt to dobre nastawienie. K świeżo po powrocie z egzotycznej Tajlandii nieustannie wracała wspomnieniami do piaszczystych plaż i aromatów street foodu. Natomiast M sklejała kartony przygotowując się do przeprowadzki. - M! Już patrzeć na pad thaia nie mogę, brakowało mi naszego klasyka - schabowego! - K podsumowała swoją barwną azjatycką opowieść - No to masz pecha kochanieńka, bo dzisiaj kotleta nie będzie! Nowy rok, stare my, a na talerzu jak zawsze kolorowo! - M odpowiedziała z entuzjazmem przyjaciółce - Inny region, ale podobne klimaty - łosoś teriyaki poleca się na niedzielny obiad!


Składniki dla 2 osób:


  • Łosoś filety - ok. 200-250g
  • 5 łyżek sosu sojowego
  • 1 łyżeczka miodu
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka startego imbiru
  • 2 torebki ugotowanego ryżu
  • 2 łyżki kukurydzy z puszki
  • 1/4 papryki czerwonej
  • pół marchewki
  • pęczek szczypioru
  • papryczka chilli
  • łyżka masła
  • sól/pieprz


Z łososia odcinamy skórę i dzielimy na mniejsze kawałki. W naczyniu mieszamy 3 łyżki sosu sojowego, miód, sok z cytryny, imbir, jeden ząbek czosnku i pół papryczki chilli drobno pokrojonej (bez pestek). Tak przygotowaną marynatą nacieramy naszego łososia i odstawiamy na ok. godzinę do lodówki. Po tym czasie pieczemy rybę w 200st z termoobiegiem ok. 15min. W międzyczasie przygotowujemy ryż... 


Na łyżce masła podsmażamy wyciśnięty drugi ząbek czosnku. Po chwili dodajemy marchewkę pokrojoną w słupki (jak na zdjęciu), smażymy na średnim ogniu stale mieszając. Po ok. 2min dodajemy paprykę pokrojoną również w słupki. Na koniec na patelni ląduje kukurydza, a zaraz po niej ugotowany ryż. Zwiększamy ogień, dodajemy dwie łyżki sosu sojowego, dokładnie mieszamy wszystkie składniki ze sobą i smażymy tak całość ok 3 minut. Po tym czasie dodajemy drobno pokrojony szczypiorek.


Upieczonego łososia wykładamy na podsmażonym ryżu. Całość skrapiamy cytryną. Podajemy z ulubioną sałatką np. z rukoli i granata, albo po prostu - garścią pomidorków koktajlowych.




Kulki

środa, 3 lipca 2019

Letni chłodnik

Zupa na zimno z burakiem w roli głównej,

a dokładniej mamy tu na myśli chłodnik na soku z kiszonych buraków, z botwinką, ogórkiem małosolnym, rzodkiewką i jajem przepiórczym. Podawany z pieczonym młodym ziemniakiem w boczku. Nasze "must eat" jak co roku o tej porze :) 



Ostatnie upały po raz kolejny udowodniły, że urlopu wcale nie trzeba spędzać na Bałkanach. Kulki od tygodnia zmagały się z 30stopniową temperaturą i niedziałającą klimatyzacją w aucie. Ze swoimi drugimi połówkami przytulały się tylko w myślach, aby unikać zbędnego kontaktu fizycznego. Mówiąc krótko - było gorąco jak diabli. - M wybacz, ale to nie na moje nerwy... - odparła K włączając wiatrak w kuchni - czuje, że nawet powieki mi się pocą - dodała opadając na kanapę. - A ja Ci powiem, że się już chyba przyzwyczaiłam - odpowiedziała M sięgając po pudełko lodów do zamrażarki. - widzę sporo plusów, np. mogę bezkarnie jeść lody, które na stałe zastąpiły mi resztę posiłków w jadłospisie - dodała entuzjastycznie M - Oj przestań... Ja potrzebuję konkretnego chłodu! - bez namysłu ucięła K - Albo chociaż... chłod-nika! - dodała - No i namówiłaś! - odpowiedziała z uśmiechem M odkładając lody do zamrażarki. 



Składniki dla ok. 4 osób:

  • 1 duży kefir (ok 400g)
  • 1 duży jogurt grecki (ok 400g)
  • 3/4 szklanki soku z kiszonych buraków
  • pęczek botwinki 
  • 1 świeży ogórek
  • pęczek rzodkiewki
  • 1 ogórek małosolny
  • pęczek szczypiorku
  • młody koperek
  • kilka ząbków czosnku
  • łyżka cukru (opcjonalnie)
  • sól, pieprz (może być ziołowy)
  • ok 15 niedużych młodych ziemniaków
  • opakowanie boczku wędzonego w plasterkach
  • jajka na twardo (10 przepiórczych, albo 3-4 kurze)


Zaczynamy od przygotowania wszystkich warzyw, chociaż tak naprawdę - sposób ich pokrojenia to Wasza prywatna inwencja :) My na tarce o dużych oczkach starłyśmy świeżego ogórka. Botwinkę, za równo łodygi, liście jak i młode buraczki, pokroiłyśmy w drobną kostkę. To samo zrobiłyśmy z ogórkiem małosolnym i rzodkiewką. Koperek i szczypiorkiem poszatkowałyśmy też na drobno.


W międzyczasie opłukujemy młode ziemniaki (nie obieramy) i robimy po 2-3 nacięcia wzdłuż. W te miejsca wciskamy czosnek - obrany i pokrojony w cienkie plasterki. Ziemniaki zawijamy w plastry boczku. Wkładamy do naczynia żaroodpornego wysmarowanego olejem. Obsypujemy solą, pieprzem i innymi ulubionymi przyprawami (papryka słodka, oregano, koper). Pieczemy ok 40min w 200st (może być termoobieg).


W wysokim naczyniu łączymy ze sobą jogurt grecki, kefir oraz sok z kiszonych buraków (dostaniecie go w większości sklepów np. na stoiskach ze zdrową żywnością). Całość doprawiamy solą, pieprzem, łyżką cukru, możemy też dodać odrobinę soku z cytryny lub octu dla podkręcenia smaku. 


Do miseczek wykładamy nasze warzywa, zalewamy je bazą chłodnika. Na wierzchu wykładamy przekrojone jajko na twardo, dekorujemy koperkiem i botwinką. Chłodnik najlepiej smakuje mocno schłodzony i podany oczywiście z pieczonymi ziemniaczkami. Idealne połączenie na upalne letnie dni!





Kulki

wtorek, 18 czerwca 2019

Koszyczki z lasagne

Makaron lasagne w zupełnie nowej wersji,

czyli beszamelowe koszyczki wypełnione delikatną polędwiczką i aromatycznymi ziołami. Całość zapieczona pod warstwą chrupiącego żółtego sera. Jeżeli do tego dodamy szparagi, lekką sałatkę, leżak i słońce... Mamy patent na idealny letni obiad w ogrodzie :)



Czerwcowe słońce grzało bez opamiętania zostawiając kalendarzową wiosnę daleko z tyłu. Kulki od kilku dni rozkoszowały się cudowną pogodą i długo wyczekiwanym weekendem razem, który ostatnimi tygodniami był na wagę złota. - I pomyśleć, że nie widziałyśmy się ponad miesiąc! - podkreślała po raz kolejny K nalewając zimne prosecco do kieliszków - Tak wiem, to nie do pomyślenia - wtórowała jej M przeglądając książkę kucharską. W międzyczasie nadrabiały zaległości czyli: przegadały już temat pracy, facetów, omówiły świeże plotki wśród znajomych, a nawet zdążyły obgadać plany urlopowe - Mam! - wtrąciła nagle entuzjastycznie M - Spójrz tylko - zwróciła się do K wskazując jej kolorowe zdjęcia w książce kucharskiej - To jest danie na miarę naszego spotkania po miesięcznej rozłące!


Składniki na ok 15-20 koszyczków:


  • opakowanie makaronu lasagne (płaty)
  • polędwiczka wieprzowa (nieduża)
  • kostka sera żółtego lub "Kulka" mozzarelli
  • średnia biała cebula
  • olej do smażenia
  • 1/4 kostki masła
  • 40g mąki przennej
  • dwie szklanki mleka
  • sól, pieprz, świeże zioła (np. oregano)
  • gałka muszkatołowa (najlepiej świeżo starta)
  • opcjonalnie: szparagi zielone, rukola, pomidorki koktajlowe...

Zaczynamy od przygotowania makaronu lasagne, który będzie najbardziej czasochłonny z całego przepisu :) We wrzącej i osolonej wodzie zanurzamy po kolei wszystkie płaty (tylko po 2-3 sztuki jednocześnie), trzymamy w wodzie ok. 3 min. Następnie wyjmujemy je i zanurzamy w misce z zimną wodą. I tak powtarzamy tę czynność z resztą makaronu... 


Cebulę kroimy w kostkę. Podsmażamy na odrobinie oleju aż się zarumienia i zdejmujemy z ognia. Polędwiczkę myjemy, kroimy w większą kostkę, doprawiamy solą i pieprzem. Następnie smażymy (na tej samej patelni co wcześniej cebulę) ok. 2-3min. 


W rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę i łączymy składniki. Następnie wlewamy po woli mleko (w temperaturze pokojowej!). Zmniejszamy ogień i (najlepiej przy użyciu trzepaczki) energicznie mieszamy całość, tak aby nie powstały gródki. Kiedy nasz beszamel zgęstnieje doprawiamy solą, pieprzem i świeżo startą gałką muszkatołową.


Blaszaną formę do muffinek smarujemy delikatnie masłem lub olejem. Układamy płaty lasagne (jeżeli są za długie możemy je delikatnie przyciąć aby nasz koszyczek był zgrabny). Do naszych koszyczków wykładamy po kolei - cebulkę, kawałki polędwiczki, ulubione świeże zioła i łyżkę beszamelu. Górę obsypujemy startym żółtym serem. Całość pieczemy ok 20-30 min w temp 180st. monitorując aby koszyczki ładnie się zrumieniły (nie mylić ze "spaliły" :) ) 


Koszyczki najlepiej smakują podane na ciepło. Idealnie komponują się z zielonymi szparagami (smażone ok 5min na łyżce masła) oraz lekką sałatką (rukola, pomidorki koktajlowe, sos balsamiczny). Oczywiście nie musimy przypominać, że jemy na zewnątrz delektując się piękną wakacyjną pogodą...




Kulki

piątek, 12 kwietnia 2019

Szakszuka z patelni

Świeże wiejskie jaja zapiekane w pomidorach,

do tego duża ilość ziół, serów... i możemy idealnie rozpocząć sobotni poranek. Szakszuka to nasza śniadaniowa alternatywa, która z pewnością zasmakuje każdemu.



Pierwsze promienie kwietniowego słońca przebijały się zza zasłony. M przeciągała się na łóżku niechętnie otwierając oczy. W końcu była sobota, na zegarku ledwo po 7:00, a wczorajsze wypite wino nadal szumiało jej w głowie. Kulki miały w końcu co świętować. Nadejście wiosny i kolejny rok wspólnego prowadzenia bloga to wystarczający powód, aby spotkać się przy winie :) M przebudziła się już na dobre, kiedy z korytarza doszły do niej aromatyczne zapachy... Z zaciekawieniem zerwała się na nogi. W kuchni, przy żywych dźwiękach muzyki zastała roztańczoną K z patelnią w ręku - W samą porę kochana! - przywitała K przyjaciółkę - Siadaj, śniadanie mistrzów podano! - dodała, stawiając na stole talarze. - Szakaszuka - jedno słowo i już M wiedziała, że lepszego poranka nie mogła sobie wymarzyć. 


Składniki na 4 osoby:


  • 6 jajek (swojskich rzecz jasna)
  • puszka krojonych pomidorów 
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • kawałek swojskiej kiełbasy
  • 100g boczku wędzonego
  • cebula biała/czerwona
  • pół kostki sera fety
  • starty ser żółty/parmezan
  • 2 łyżki masła
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz, suszona bazylia, oregano 
  • do posypania: szczypiorek/rukola/szpinak


Pokrojony w kostkę boczek wrzucamy na rozgrzaną patelnię. Przesmażamy chwilkę, aż wytopi się tłuszcz i dorzucamy wyciśnięty ząbek czosnku i poszatkowaną cebulę. Smażymy ok 5 min. Następnie dodajemy pomidory z puszki (w sezonie możemy zastąpić je świeżymi) oraz łyżkę koncentratu. Trzymamy kolejne 5min na średnim ogniu, aż odparuje nam nadmiar soku. Całość doprawiamy solą, pieprzem i suszonymi (a jeszcze lepiej świeżymi :) ) ziołami.


Gdy sos nam zgęstnieje robimy w nim delikatne wgłębienia łyżką i w te miejsca wbijamy jajka. Obok każdego z nich wrzucamy kawałek masła. Przykrywamy patelnię i trzymamy tak kilka minut na małym ogniu aż jajka się zetną. Po tym czasie zdejmujemy pokrywę i obsypujemy całość pokruszoną fetą, parmezanem... lub każdym innym serem jaki mamy pod ręką :) Czekamy aż wszystko ładnie się rozpuści. Przed podaniem dekorujemy całość szczypiorkiem, szpinakiem lub świeżą rukolą.




Kulki

niedziela, 10 marca 2019

Smażony makaron z woka


Azjatyckie stir-fry,

czyli technika krótkiego smażenia na mocno rozgrzanym oleju posłuży nam dzisiaj do przygotowania aromatycznego makaronu. Właśnie on w połączeniu m.in. z delikatną polędwiczką wieprzową, groszkiem cukrowym i soczystym mango stworzą nam danie idealne. Po raz kolejny zabieramy Was w kulinarną podróż do Azji...



W kulkowej kuchni od pewnego czasu możemy zauważyć sezonowość. Sezonowość ta zależna jest od aktualnych tygodni tematycznych w znanych spożywczych dyskontach :) I tak jeden tydzień Kulki maglują tylko włoskie przysmaki, aby już od następnego poniedziałku przerzucić się na francuskie cuda :) Tym razem przyszła kolej na długo wyczekiwaną kuchnię azjatycką. M już zacierała ręce przeglądając gazetkę z jednej z sieciówek - K czy ty to widzisz? Kupuję od razu karton tego makaronu i zgrzewkę tego sosu sojowego! - ekscytowała się jak co tydzień M. I to nic, że jej kuchenne szafki pękały jeszcze w szwach po ostatnich zapasach. K tylko przewróciła oczami i bez słowa, wyjęła woka na stół...



Składniki na ok. 4-5 porcji:


  • nieduża polędwiczka wieprzowa
  • dwie garście groszku cukrowego
  • średnie mango (niezbyt miękkie)
  • 1 papryka czerwona
  • 2 marchewki
  • 1 por (biała część)
  • 1 cebula czerwona
  • 1 nieduża szalotka
  • 1 papryczka chilli
  • 2 ząbki czosnku
  • dwie łyżki mąki ziemniaczanej
  • kawałek imbiru (wielkości kciuka)
  • 5 łyżek sosu sojowego i 1/4 szklanki wody
  • 2 łyżki oleju (słonecznikowy lub sezamowy)
  • opakowanie (200-300g) makaronu udon/ramen - często dostępne w znanych sieciówkach


Zaczynamy od przygotowania warzyw - wszystkie myjemy, bądź obieramy ze skóry. Marchewki i paprykę kroimy w słupki/paski (jak na zdjęciach powyżej). Czerwoną cebulę, szalotkę i pora kroimy w piórka. Mango obieramy i kroimy na szersze paski (szczególnie jeżeli będzie zbyt miękkie). Czosnek przeciskamy przez praskę, imbir obieramy i ścieramy na tarce. Papryczkę chilli oczyszczamy z nasion i kroimy w kostkę. W międzyczasie wstawiamy też makaron - gotujemy go al dente, może nam się nawet wydawać, że jest lekko twardy.


W woku rozgrzewamy na maksa jedną łyżkę oleju. Następnie wrzucamy do niego czosnek, papryczkę chilli i imbir i mieszamy wszystko ok. minuty. Po tym czasie (nadal utrzymując wysoką temperaturę w woku) dodajemy do niego pora, szalotkę i cebulę - tak jak poprzednio mieszamy drewnianą szpatułką lub stale poruszamy wokiem, aby nic się nam nie przypaliło. Po minucie dorzucamy marchewkę i postępujemy analogicznie, jak wcześniej. Następnie w woku ląduje po kolei: groszek cukrowy i papryka. Na koniec dorzucamy mango i chwilę później zdejmujemy wszystkie warzywa z woka.


Polędwiczkę wieprzową myjemy, osuszamy papierowym ręcznikiem i pozbywamy się z niej ewentualnych błonek itp. kroimy ją w bardzo cienkie plasterki (jak na zdjęciu powyżej). Następnie doprawiamy delikatnie solą, pieprzem i mieszamy z dwoma łyżkami mąki ziemniaczanej. W woku po warzywach rozgrzewamy ponownie do maksymalnej temperatury jedną łyżkę oleju. Wrzucamy naszą polędwiczkę i stale mieszamy ok. 3-4 min, kiedy będziemy widzieć, że mięso nie jest już surowe.

Po tym czasie do mięsa dorzucamy wcześniej podsmażone warzywa i makaron. Smażymy tak całość ok 2-3 minut, mieszając delikatnie. Na koniec całość zalewamy sosem sojowym z 1/4 szklanki wody i trzymamy na patelni jeszcze 2 minuty. Makaron zdejmujemy z ognia, podajemy posypane drobno posiekanym szczypiorem lub sezamem.



Kulki

poniedziałek, 25 lutego 2019

Tatar z masłem kaparowym

Tatar Love,

czyli dobrze doprawione mięso wołowe z dodatkiem cebuli i ogórka kiszonego. To wszystko podane na chrupiącej grzance z masłem kaparowym. Prosta i szybka przekąska - w sam raz na karnawałowe szaleństwo w gronie przyjaciół.



Kulki sobotę rozpoczynają wczesnym rankiem, kierując swe kroki do pobliskiego sklepu mięsnego. To tam, już za moment podejmą decyzję, od której zależeć będzie powodzenie ich popisowej przystawki - Pani kochanieńka, my tej ligawy byśmy wzięły - zwróciła się K do ekspedientki, kiedy nadeszła ich kolej - Tak z pół kilograma! - wtórowała jej M. - Co Kulki u was tym razem? Wyczuwam tatara! - odpowiedziała momentalnie Pani Grażyna ważąc dorodny kawałek wołowiny. Chwilę później, z wyraźnym bólem serca, wręczyła Kulkom ich trofeum, po cichu licząc że i ją zaproszą na tatarową ucztę... Dzisiaj u nas na blogu swojsko i konkretnie - jakże popularna przekąska - TATAR <3 Warto pamiętać, że najlepiej przyrządzać go z chudej wołowiny - pożądanej i rzadko dostępnej polędwicy lub bardziej powszechnej ligawy. 


Składniki na tatarową ucztę dla 4-5osób:

  • 0,5 kg świeżej polędwicy wołowej/ligawy (z zaufanego źródła)
  • kilka ogórków kiszonych/konserwowych
  • kilka kropel sosu sojowego bądź maggi
  • 4-5 łyżeczek musztardy (u nas "czeska")
  • kilka kropel soku z cytryny
  • 2 cebulki dymki
  • 6 łyżek oliwy
  • pół kostki masła
  • słoiczek kaparów 
  • cienkie kromki z bagietki
  • opcjonalnie: garść rukoli
  • przyprawy: sól, świeżo zmielony pieprz, ostra papryka,


Mięso kroimy na małe kawałki, wycinamy z nich błonki i mielimy w maszynce na drobno/ lub dla odważniejszych - siekamy. My wybrałyśmy pierwszą opcję, gdyż najzwyczajniej w świecie jest bezpieczniejsza i szybsza, a wiadomo nie od dziś, że Kulki lubią iść na łatwizne :) Przygotowane mięso wkładamy do zamrażarki i chłodzimy ok pół godziny. Ten "zabieg" wpływa na zabicie ewentualnych bakterii oraz pozwala zachować właściwą konsystencję mięsa. W tym czasie zajmujemy się resztą: cebulkę i ogórki kroimy w niewielką kostkę, przekładamy do miseczki. W oddzielnym naczyniu mieszamy ze sobą masło (w temperaturze pokojowej) i drobno posiekane kapary - chowamy do lodówki.


Mięso wyjmujemy z zamrażarki i doprawiamy oliwą, musztardą, solą, świeżo zmielonym pieprzem, papryką słodką/ostrą, kilkoma kroplami cytryny, sosu sojowego/maggi, a jeżeli posiadacie w swoich zasobach - również świeżym jałowcem. Całość dokładnie mieszamy, a w zasadzie ucieramy drewnianą łyżką, aby wszystkie smaki się "przetarły". Tak przyprawione mięso jeszcze raz chłodzimy, tym razem w lodówce, przez ok 20 minut. W tym czasie grillujemy cienkie kromki bagietki na suchej patelni, aż do zrumienienia. Zaraz po ostygnięciu smarujemy masłem kaparowym.
Forma podania tatara to już nasza własna inwencja. Możemy mięso od razu połączyć również z cebulką i ogórkami bądź podawać osobno. Poniżej nasza inspiracja. Czyż to nie proste?




Kulki