poniedziałek, 19 września 2016

Pomidorowe suszenie


Suszone pomidory godne polecenia 

Smak lata zamknięty w słoiku. Czosnek, świeże zioła, papryczka chilli... Nie trzeba specjalnie jechać na Sycylię, żeby we włoskim słońcu ususzyć aromatyczne pomidory. Wystarczy piekarnik i wolne popołudnie. Dla tego smaku naprawdę warto :)




Leniwe wrześniowe popołudnie. Do mieszkania jak tornado wpadła zdyszana K. W rękach trzymała skrzynkę pomidorów. Na wierzchu leżała butelka wina. - Oto jestem! Dawaj korkociąg! - wysapała, stawiając skrzynkę z dumą, niczym swoją zdobycz. M o nic nie pytając, zaczęła wyciągać kieliszki. - To było silniejsze ode mnie... - K po chwili przemówiła. - Czułam się jak w transie... Leżały takie samotne na bazarku... - tłumaczyła - Gdy zamknęłam oczy widziałam nas w polówce, przemierzające Sycylię... Dookoła uprawy pomidorów... Różne rodzaje...Takie czerwone... - M nadal nic nie mówiąc przysunęła tylko kieliszek wina do K, czym zamknęła jej na moment usta. K momentalnie jakby oprzytomniała. Spojrzała "trzeźwo" na M i już bardziej sensownie zapytała - Co z nimi zrobimy? - M bez zastanowienia, z uśmiechem na ustach odpowiedziała - Hmm to i tak będzie długi wieczór...To co? Suszymy :) 


Składniki na ok. 8 słoików:

  • 6 kg pomidorów (najlepsze te podłużne, które mają mało gniazd nasiennych - znajdziecie je w warzywniaku pod nazwami - rzymskie, san marzano, śliwkowe, lima, pellati...)
  • 3 główki czosnku
  • ok. 2l oleju
  • ok. 0,5l oliwy
  • ocet winny - tym razem nie wino :(
  • sól, suszone oregano, bazylia
  • świeże zioła (listki bazyli, oregano, gałązki tymianku)
  • papryczka chilli


Pomidory myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Kroimy na połówki i teraz wedle uznania - wydłubujemy gniazda nasienne, albo zostawiamy. Z doświadczenia wiemy, że suszone pomidory z gniazdami są smaczniejsze... Ale musicie się wtedy nastawić na dłuższe suszenie,a co za tym idzie - zaopatrzyć się w większą ilość wina :) My tym razem małą łyżeczką wydłubałyśmy ich cały środek (niech Wam nie przyjdzie do głowy go później wyrzucać!!! - w sam raz do zupy pomidorowej czy pasty).  


Tak przygotowane połówki pomidorów układamy na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia. Wszystkie solimy, część już teraz możemy posypać suszonymi ziołami - oregano, bazylia itp. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do ok. 80-100st. Jeżeli należycie do tych bardziej cierpliwych - możecie też się skusić na suszenie pomidorów na słońcu. Jednak to już chyba w przyszłym roku, wrześniowe promienie słońce nie podołają wyzwaniu. 


Nasze pomidory lądują do piekarnika (szczęśliwi ci, którzy dysponują dużą ilością blaszek i mogą za jednym zamachem wszystko załadować do pieca :). Włączamy termoobieg i delikatnie uchylamy drzwiczki. Cała naprzód! Czas suszenia zależy czy wyłożyliście pomidorki razem z gniazdami nasiennymi czy bez. Nam zajęło to ok 3h. Ważne żeby je co chwila kontrolować, nie dopuścić aby zaczęły czarnieć. Co ok 30-45 min zamieńcie tez położenie blaszek. I.... cierpliwości :) 


Pamiętajcie, aby nasze pomidorki nie wysuszyły się za bardzo. Chyba że chcecie mieć chipsy, tudzież pomidorowe wióry :) Jeżeli boki zwiną się do środka, a skórka będzie pomarszczona - to zdecydowanie wystarczy. Po wyjęciu ich z piekarnika, odstawiamy  aż wystygną. Następnie przekładamy wszystkie delikatnie do miski, dodajemy suszone oregano i ok. 2 łyżek octu winnego. Mieszamy.


Pora przygotować dodatki, które nie tylko dodadzą fajnego smaku naszym pomidorom, ale również stanowią mega dekoracje :) Ząbki czosnku obieramy z łupinek, zioła myjemy, papryczkę chilli kroimy w plasterki - pozbywamy się pestek. 



Na dno słoików lądują min. 2 ząbki czosnku i po 2 plasterki chilli. Pomidorki układamy, tak aby nie było im za ciasno. Przekładając łodygami tymianu, listkami oregano, bazylii i czosnkiem. Zapełniamy ok 3/4 słoika, biorąc poprawkę na to że pomidory wsiąkną jeszcze mocno olej i delikatnie powiększa swoją objętość w słoiku.


W dużym garnku zagrzewamy olej wymieszany z oliwą. Czekamy aż będzie ciepły ale nie gorący, żebyśmy nie dopuścili do usmażenia naszych pomidorków :) Kiedy temperatura będzie odpowiednia (zacznie pachnieć i pojawią się małe bąbelki) zalewamy nim po sam brzeg nasze słoiki. Następnie mocno zakręcamy i odwracamy do góry dnem - pasteryzacja level expert :)! Dobrze jeżeli odstawimy słoiczki w ciemne, niezbyt ciepłe miejsce na ok. 3 dni, aby nabrały mocy :) W spiżarce spokojnie mogą postać kilka miesięcy, nawet do roku.  





I teraz dla jasności - chciałyśmy żeby nasze pomidorki postały kilka dni i przeszły aromatami. Drugiego dnia się złamałyśmy - otworzyłyśmy słoik, żeby ich spróbować. Trzeciego dnia skończyły się zapasy.... :)


Kulki

Pora na pomidora!

piątek, 2 września 2016

Podgrzybkowe risotto

Delikatne risotto z grzybami 

Proste danie, które dosłownie rozpływa się w ustach! Kremowe, maślane, lekko kwaśne risotto ze świeżymi podgrzybkami prosto z Puszczy Augustowskiej... Do tego świeża pietruszka i kieliszek cydru (nie tylko w dłoni :) Cudowny zapach, który rozchodzi się po całym domu i przy którym żaden sąsiad nie przejdzie obojętnie :)



Czujecie ten oddech jesieni na plecach? Mamy wrażenie, że tylko co przed chwilą zaczynało się lato, a nagle się obudziłyśmy i dzień jakiś krótki się zrobił, wieczorami wieje chłodem, promienie słońca nie grzeją jak wcześniej, liście lecą z drzew i skończyły się letnie koncerty :( - K mam depresję! Zrób coś! - wystękała M rozłożona na kanapie przed tv... - M! Nakładaj dresiory i kalosze i za 10 min widzimy się przy rowerach! - uratowała sytuację K. I tak oto Kulki wyruszyły na grzyby (z koszykiem, żeby nie było!). Po kilku godzinach - pogryzione przez komary, z kilkoma zadrapaniami, dwoma kleszczami... Ale przede wszystkim z koszykiem pełnym podgrzybków - wróciły Kulki szczęśliwie do domu.


Z takimi zbiorami, dzisiaj przyrządzimy przepyszne, kremowe risotto ze świeżymi grzybami! Danie proste, a zarazem mega aromatyczne! Nazwa mówi sama za siebie - palce lizać :) A jak do tego dodamy butelkę cydru... Uśmiech na twarzy murowany i żadna wczesnojesienna depresja nie straszna! :) No to kieliszki w dłoń! :)


Risotto podgrzybki :

  • 2 szklanki ryżu do risotto (basmati)
  • miska leśnych grzybów, np. podgrzybków (mogą być borowiki, kurki, rydze... a dla tych co lubią adrenalinę i życie na krawędzi polecamy muchomory :) 
  • cydr jabłkowy 0,5l/1l/2l... (ok. 200ml do ryżu, reszta do kieliszka)
  • młoda cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 łyżki masła
  • pęk natki pietruszki
  • 2 kostki rosołowe
  • opcjonalnie: pierś z kurczaka, ulubione przyprawy, oliwa 


Grzyby obieramy z kolek, listków i innych leśnych robaczków. Wiadomo, że nie uda nam się pozbyć wszystkich tych śmietków, dlatego musimy się wspomóc :) Mamy dwie szkoły przygotowania świeżych grzybów do potrawy. Opcja pierwsza: w garnku zagotowujemy lekko osoloną wodę. Kiedy zacznie bulgotać, wrzucamy do niej nasze grzyby (na dosłownie 3-4min). Opcja druga: grzyby przekładamy do głębokiej miski, obsypujemy solą i całość zalewamy wrzątkiem. Po kilku minutach nasze grzyby nadal zostaną na powierzchni wody, a wszystkie pozostałe "brudy" z naszych grzybów opadną na dno miski. Cały ten zabieg powtarzamy 2-3 razy... Której opcji czyszczenia byśmy nie wybrali, pora delikatnie wyłowić z wody nasze grzyby i odstawić na bok, aby ostygły. 


Na patelni roztapiamy łyżkę masła i wrzucamy do niego nasze grzybki pokrojone w paski (jak na zdjęciu). Smażymy tak ok 5 min, co chwila delikatnie mieszając... Pod koniec możemy delikatnie je doprawić - wystarczy świeżo mielony pieprz i minimalna ilość soli. Co za zapach!!! Następnie zdejmujemy z ognia i ostawiamy na bok. Pamiętajmy, aby co chwila rzucać na nie okiem, upewniając się czy jakiś domownik nam ich nie podjada :)


Pora na ryż :) Risotto, to nic innego jak stałe mieszanie i podlewanie :) Dlatego radzimy włączyć Wam jakąś dobrą nutkę, albo serial (może być coś typu "Dlaczego Ja?", "Dlaczego Ty?", czy też "Dlaczego My?") - najbliższe pół godz spędzicie w kuchni. Zagotowujemy ok 1l wody w czajniku. Przelewamy do dzbanka i rozpuszczamy w niej dwie kostki rosołowe - ten bulion przyda nam się później. Na głębokiej patelni, albo jeszcze lepiej w garnku - roztapiamy kolejną łyżkę masła :) Mniam :) Dorzucamy cebulkę i czosnek pokrojone w drobną kostkę. Trzymamy je tak chwilkę na małym ogniu, co chwila mieszając. Po ok. 3 min, kiedy cebula zmięknie, delikatnie zwiększamy ogień i wsypujemy nasz ryż. Prażymy go aż nabierze złotego koloru, no i wiecie co - stale mieszamy, jednocześnie delektując się cudownym zapachem.


Teraz całość zalewamy naszą szklanką cydru. Ogień możemy delikatnie zmniejszyć, ważne aby cały czas nasz ryż "bulgotał". Mieszamy, aby nic nie przywarło i czekamy aż alko wyparuje :)  Następnie dolewamy szklankę naszego bulionu, mieszamy i patrzymy kiedy ryż wszystko "wypije". I tak przez najbliższe 20min. Dolewamy, mieszamy, dolewamy, mieszamy itd... Pod sam koniec dodajemy jeszcze 1-2 łyżki masła - nikt nie powiedział, że to lekkie danie :)


Kiedy nasze risotto jest już gotowe (ważne aby ryż był al dente, a nie rozgotowaną papką :) pora na dodatki. Natkę pietruszki drobniutko kroimy i razem z grzybami dorzucamy na patelnię. Potrzymajmy całość jeszcze przez chwilkę na malutkim ogniu, delikatnie łącząc składniki. Forma podania należy już do Was :) Risotto cudownie komponuje się ze świeżo startym parmezanem. Możecie zaserwować je również, tak jak my - jako dodatek do głównego dania. Soczysty filet z kurczaka obsypany ulubionymi przyprawami i upieczony w piekarniku, do tego surówka z rzodkiewki i...nasza gwiazda - risotto z podgrzybkami :) Voilà!





Kulki