Tajski street food na talerzu,
a dokładniej - chicken satay i mango salad! Orientalne klasyki, którymi zabieramy Was dzisiaj w orientalną podróż! Soczyste kawałki mięsa marynowane w mleku kokosowym podane z pikantną sałatką mango. Do tego dużo limonki, orzechów i ziół... Mix kolorów i smaków na talerzu - musicie spróbować!
Nie sposób się dziwić, że K od dwóch miesięcy żyła nadal azjatyckimi wspomnieniami. Różnorodność kolorów, zapachów i smaków nie dawały tak łatwo o sobie zapomnieć. I kiedy za oknem można było dostrzec wszystkie odcienie szarości, wtedy Kulkom z pomocą przychodziły kulinarne przepisy prosto z tajskich street foodów. K od rana szalała w kuchni, a orientalne zapachy czuć było w całym domu. Prawdziwa uczta dla zmysłów! - M! zabieraj się za mango! - instruowałam swoją kulinarną kompankę. Dziewczyny niczym zwinne Tajki - kroiły, szatkowały, marynowały, smażyły... I kiedy cała kuchnia przypominała już pobojowisko (tudzież slumsy w Bangkoku), Kulki zmęczone ale szczęśliwe rozłożyły się na kanapie z solidnymi porcjami chicken satay i mango salad! I od razu ponura sobota nabrała barw!
Składniki na 4 porcje:
- 8 kawałków kurczaka (pałeczki, udka)
- sok z 1 limonki + 1/2 cytryny
- 3 łyżki sosu sojowego
- 3 łyżki oleju sezamowego
- łyżka miodu
- 2 porządne łyżki masła orzechowego
- łyżka pasty curry (jeżeli nie macie to przyprawa curry / mieszanka azjatycka)
- 3/4 szkl. mleka kokosowego
- łyżka startego imbiru
- płatki chilli wg uznania
Sałatka:
- półtwarde mango
- ogórek zielony
- cebula czerwona
- limonka
- papryczka chilli
- świeża bazylia/kolendra
- duża łyżka sezamu białego
- spora garść orzeszków ziemnych (solonych i prażonych)
- sól, pieprz, olej, ocet balsamiczny
W szklanej misce łączymy wszystkie składniki marynaty: masło orzechowe, olej, mleko kokosowe, imbir, curry, limonkę, sos sojowy, miód, przyprawy. Mieszamy rózgą kuchenną do powstania jednolitej masy, do której wrzucamy kawałki oczyszczonego kurczaka. Całość przykrywamy folią spożywczą na "głucho" (czyli tak aby dotykała sosu) i odkładamy na noc do lodówki.
Następnego dnia nagrzewamy piekarnik do 180-200 stopni (w zależności od mocy piekarnika). Zamarynowanego kurczaka wykładamy do naczynia żaroodpornego (lekko wysmarowanego tłuszczem, skórką do dołu). Nie wylewamy od razu całej orzechowej marynaty, przyda się do posmarowania mięsa pod koniec pieczenia. Pieczemy 40 min z jednej strony -> przewracamy kurczaka na drugą stronę, smarując go pozostałym sosem i pieczemy kolejne 40 min.
Kiedy nasz kurczak spokojnie się piecze przygotowujemy sałatkę... Wszystkie składniki: mango, cebulkę, ogórek zielony kroimy na podłużne, cieniutkie paski (jeżeli macie ostre noże to uważajcie na palce!). Dodajemy posiekaną kolendrę lub bazylię (kto co lubi i ma pod ręką). Całość zalewamy prostym sosem, czyli mieszanką: oleju, octu balsamicznego, soku z limonki i przypraw. Na koniec posypujemy drobno posiekanymi orzeszkami ziemnymi, ziołami i suszonymi płatkami chilli.
Podajemy z ryżem lub chipsami :)
Orientalnego smacznego :)
życzą Kulki